Czy odczuwasz napięcie lub niepokój, gdy ktoś w Twoim otoczeniu wydaje się rozdrażniony, mimo że racjonalnie wiesz, że nie jesteś źródłem tych emocji? Może zauważasz u siebie ucisk w klatce piersiowej, płytki oddech lub natychmiastowe analizowanie, co mogłeś zrobić źle?
Takie reakcje mogą być echem doświadczeń z dzieciństwa, zwłaszcza jeśli dorastałeś w środowisku, gdzie emocje były intensywne, a jednocześnie brakowało emocjonalnej dostępności ze strony opiekunów. W takich warunkach mogłeś nauczyć się, że zanim się odezwiesz, warto sprawdzić, jaki nastrój mają osoby wokół Ciebie. Twoje ciało mogło zaadaptować się do tej sytuacji poprzez ciągłą uważność na zmiany tonu głosu, energii czy wyłapywanie momentów ciszy. Takie zachowanie to nieświadome skanowanie otoczenia w poszukiwaniu sygnałów zagrożenia. Jeśli intensywność emocjonalna w Twoim domu oznaczała karę, odrzucenie lub porzucenie, to w dorosłym życiu nawet niewielka frustracja u innych może wydawać się wielkim kryzysem. W dorosłości może zdarzyć się tak, że możesz nie zadawać pytania na głos w pracy, mimo że bardzo tego potrzebujesz, bo widzisz, że ktoś z zespołu wydaje się rozdrażniony, więc wolisz „nie ryzykować”. Albo w relacji z bliską osobą unikasz wyrażania swojego zdania, bo wyczuwasz, że partner ma gorszy dzień i automatycznie tłumisz swoje potrzeby, zanim jeszcze zostaną wypowiedziane. To wszystko dzieje się często bez udziału naszej świadomej decyzji – to ciało i układ nerwowy starają się nas chronić przed ewentualnym zagrożeniem. Doświadczenia emocjonalnego zaniedbania w dzieciństwie mogą prowadzić do trudności w regulacji emocji i zwiększonej wrażliwości na stres w dorosłości. Długotrwałe funkcjonowanie w stanie napięcia ma swoje konsekwencje. Ciągła czujność emocjonalna może prowadzić do chronicznego stresu, który z kolei wpływa na pracę całego organizmu. Może obniżać odporność, zaburzać sen, powodować problemy trawienne, bóle głowy, a nawet objawy psychosomatyczne. Psychicznie wiąże się z wyczerpaniem emocjonalnym, trudnościami w tworzeniu głębokich relacji, poczuciem osamotnienia, a w dłuższej perspektywie zwiększonym ryzykiem zaburzeń lękowych czy depresyjnych. Życie w trybie „ciągłego skanowania” często odbiera spontaniczność, radość i poczucie bezpieczeństwa. Warto zrozumieć, że Twoje ciało próbuje Cię chronić, reagując na sygnały, które kiedyś były zwiastunem niebezpieczeństwa. Jednak nie każda emocja innych musi być dla Ciebie zagrożeniem. Możesz spróbować powiedzieć sobie: „Ich emocje to ich sprawa. Ja mam dbać o to, co dzieje się we mnie i nie tracić kontaktu ze sobą.” Zastanów się, co czujesz w danej sytuacji i czy Twoja reakcja jest adekwatna do rzeczywistości. Taka chwila refleksji może pomóc zatrzymać spiralę paniki i nauczyć się nowych schematów zachowań. Pamiętaj, że intensywność emocjonalna innych nie zawsze musi oznaczać zagrożenia. Nie musisz dostosowywać swojego zachowania do nastrojów innych osób. To nie jest samolubne, to dbanie o własny spokój i poczucie bezpieczeństwa. Jeśli zauważasz u siebie trudności w radzeniu sobie z emocjami innych, warto rozważyć skorzystanie z pomocy specjalisty, który pomoże Ci zrozumieć i przepracować ten problem.