Poczucie kontroli daje pozorny spokój. Pomaga nam porządkować rzeczywistość, przewidywać przyszłość, czuć się bezpiecznie. Problem pojawia się wtedy, gdy kontrola przestaje być wyborem, a staje się koniecznością. Wiele osób zadaje sobie pytania: dlaczego nie potrafię odpuścić? Dlaczego wszystko muszę mieć pod kontrolą – od codziennego planu dnia, przez relacje, po emocje i reakcje swojego ciała? Odpowiedź często leży w przeszłości, a dokładnie w doświadczeniach, które zachwiały poczuciem bezpieczeństwa. Trauma rozumiana nie tylko jako pojedyncze dramatyczne wydarzenie, ale także jako długotrwała ekspozycja na stres, brak stabilności, zaniedbanie emocjonalne, potrafi głęboko wpisać się w sposób, w jaki patrzymy na świat. Dla osoby, która w dzieciństwie nie mogła liczyć na przewidywalność, stałość czy obecność wspierającego dorosłego, naturalną reakcją może być potrzeba panowania nad otoczeniem. Jeśli jako dziecko nie wiedziałeś, co przyniesie kolejny dzień, czy ktoś zareaguje złością, czy obojętnością, nauczyłeś się, że tylko ty możesz zapobiec chaosowi. Tak właśnie zaczyna się kontrola, nie jako wybór, ale jako sposób przetrwania.
Pani Magda, trzydziestopięcioletnia menedżerka w korporacji, od lat pracuje ponad swoje siły. Każdy projekt dopina do perfekcji, nie potrafi delegować zadań, a najmniejsza zmiana w planie wywołuje w niej silny niepokój. W życiu prywatnym planuje każdy weekend z wyprzedzeniem, nie lubi spontanicznych decyzji. Choć z zewnątrz wygląda na osobę bardzo zorganizowaną, sama przyznaje, że od środka czuje się napięta i przemęczona. W trakcie terapii zaczęła zauważać, że jako dziecko żyła w domu, gdzie nikt nie panował nad emocjami. Jej ojciec zmagał się z uzależnieniem, matka była nieobecna emocjonalnie. Wtedy nauczyła się, że jeśli sama nie zatroszczy się o swoje bezpieczeństwo, to nikt inny tego nie zrobi. Dziś powiela ten schemat w dorosłym życiu, choć nie musi już walczyć o przetrwanie. W relacjach międzyludzkich nadmierna kontrola często jest próbą uniknięcia zranienia. Osoby z doświadczeniem traumy emocjonalnej mogą mieć trudność z zaufaniem innym, bo bliskość kojarzy się im z ryzykiem. W efekcie próbują kontrolować przebieg relacji – czytając emocje drugiej strony, testując zaangażowanie partnera, dystansując się w kluczowych momentach. Bliskość przestaje być źródłem wsparcia, a staje się przestrzenią potencjalnego zagrożenia. Pojawia się potrzeba bycia krok przed drugą osobą, przewidywania jej reakcji, zabezpieczania się na wypadek odrzucenia. To sprawia, że relacje stają się powierzchowne, a prawdziwa więź trudna do osiągnięcia. Zaufanie zostaje zastąpione kontrolą, co paradoksalnie oddala nas od tego, czego najbardziej pragniemy, czyli bycia w relacji, w której można być sobą i czuć się bezpiecznie.
Kontrola może też przyjmować subtelniejsze formy. Pan Michał, z pozoru spokojny, wycofany mężczyzna, unika podejmowania decyzji. Nie lubi zmian, niechętnie wchodzi w nowe sytuacje. Na pierwszy rzut oka wygląda to jak bierność, ale w rzeczywistości to jego sposób kontrolowania świata. Jeśli nie zrobi nic, nic złego się nie wydarzy. To przekonanie, które zbudował na podstawie doświadczeń z dzieciństwa, gdzie każda inicjatywa była gaszona, a każda próba działania spotykała się z krytyką. Z czasem nauczył się, że bezruch daje mu poczucie bezpieczeństwa.
Wspólnym mianownikiem dla wszystkich tych historii jest silny lęk przed nieprzewidywalnością i utratą wpływu. To lęk, który był kiedyś uzasadniony, realny i głęboko zakorzeniony. Niestety, nawet gdy sytuacja się zmienia, schematy pozostają. Osoby z historią traumy często nie zauważają, że ich życie toczy się w trybie przetrwania, a nie w trybie życia. Kontrola staje się fundamentem codzienności, ale jest to fundament oparty na lęku, nie na zaufaniu. Długotrwałe funkcjonowanie w takim stanie ma swoją cenę. Pojawiają się problemy ze snem, napięcia w ciele, przewlekłe zmęczenie. Emocje zostają stłumione, szczególnie te trudne, jak lęk, złość czy smutek. Kiedyś nie było na nie miejsca ani bezpiecznej przestrzeni, by je wyrazić. Osoby, które nauczyły się tłumić emocje, często mają trudność z ich rozpoznawaniem, nie wiedzą, czego tak naprawdę potrzebują, a plan dnia czy lista zadań staje się ważniejsza niż to, co podpowiada ciało.
Dobra wiadomość jest taka, że nadmierna potrzeba kontroli nie musi trwać wiecznie. Kluczowe jest zrozumienie, skąd się bierze i czemu służyła. Nie chodzi o to, by całkowicie ją porzucić, ale by nauczyć się wybierać. Można budować nowe źródła bezpieczeństwa: w sobie, w relacjach z innymi, w zaufaniu do własnego ciała i emocji. To proces, który wymaga czasu, cierpliwości i często wsparcia terapeutycznego, ale przynosi ulgę. Bo życie, w którym nie wszystko musi być pod kontrolą, choć może na początku przerażać, w dłuższej perspektywie przynosi prawdziwą wolność.